Przywędrował z obszarów śródziemnomorskich, a swoją nazwę zawdzięcza – jak zapewne nie trudno się domyślić – zdolności do usuwania toksyn oraz pewnym cechom swojego wyglądu. Wystarczy przyjrzeć się nieco uważniej pręcikom kwiatów żmijowca, by dostrzec ich rozdwojone końcówki do złudzenia przypominające języki węży. W prawdzie nie zaleca się jedzenia liści tej rośliny zielnej między innymi z uwagi na drażniące, drobne włoski, którymi są otoczone, ale z powodzeniem można z nich parzyć napary. Za to kwiaty można dodawać do sałatek, robić z nich nalewki czy kandyzować. Trzeba jednak być ostrożnym, by nie pomylić żmijowca (Echium vulgare) ze żmijowcem babkowatym (Echium plantagineum), który zawiera w sobie składniki będące czasem przyczyną zatruć u bydła.
Żmijowiec działa moczopędnie oraz łagodzi stany zapalne.
_
Źródło informacji: Ukryta historia ziół, KIim Hurst, ISBN 978-83-7020-713-7, s. 62